naprawialność jako standard

naprawialność jako standard

Naprawialność jako standard – czyli jak korporacje nauczyły nas kochać śrubokręt

Odpowiedź na pytanie „czy naprawialność powinna być standardem?” jest równie oczywista, co bolesna dla producentów elektroniki: tak, oczywiście, że tak. Ale w świecie, gdzie nowy smartfon psuje się dokładnie dzień po wygaśnięciu gwarancji, a wymiana baterii wymaga certyfikatu alchemika, to marzenie ściętej głowy. Więc usiądźcie wygodnie, bo opowiem wam, jak mogłoby być, dlaczego nie jest, i kto za to wszystko zapłaci (podpowiedź: zawsze my).

Święta wojna o śrubkę: dlaczego nie możesz sam naprawić swojego iPhone’a?

Pamiętacie czasy, gdy wymiana baterii w telefonie wymagała jedynie odważnego uniesienia klapki i odpięcia dwóch przewodów? Dzisiaj to scenariusz rodem z science-fiction. Współczesne urządzenia:

naprawialność jako standard

  • Są klejone jak modele z klocków dla szczególnie zdolnych dzieci
  • Maję części zamienne droższe niż nowy sprzęt
  • Wymagają specjalistycznych narzędzi dostępnych tylko u autoryzowanych „partnerów”

Powód? Ekonomia, drogi Watsonie. Firmy odkryły, że sprzedaż usług naprawczych może być bardziej dochodowa niż sprzedaż nowych urządzeń. I tak oto narodził się piękny cykl: kupuj, psuj, płacz, kupuj nowe.

Prawo do naprawy: Unia Europejska vs. korporacyjne mafie

W 2021 roku UE postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i zaproponowała dyrektywę o prawie do naprawy. Główne założenia:

Wymóg Co to oznacza?
Dostępność części zamiennych Minimum 7 lat dla dużych urządzeń AGD
Możliwość samodzielnej naprawy Instrukcje dostępne dla przeciętnego śmiertelnika
Zakaz blokowania oprogramowania Żadnych „Error 53” po wymianie ekranu

Brzmi pięknie? Oczywiście. Ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach – a konkretnie w lobby producentów, którzy już szykują setki wyjątków i kruczków prawnych.

Fairphone i Framework: białe kruki w świecie technologii

Na szczęście nie wszyscy grają w tę korporacyjną grę. Kilka firm postanowiło postawić na modułowość i naprawialność jako główne cechy produktów:

Fairphone 4 – smartfon, który nie chce umrzeć

  • Bateria wymieniana w 30 sekund
  • Modułowa konstrukcja
  • 7 lat aktualizacji oprogramowania

Framework Laptop – marzenie każdego majsterkowicza

  • Wymienne porty (tak, USB-C to nie jedyna opcja)
  • Matryca łatwa do wymiany
  • Otwarta dokumentacja techniczna

Problem? Cena. Bo okazuje się, że produkowanie rzeczy, które nie rozpadają się po roku, jest droższe. Kto by pomyślał?

Ekologiczny aspekt: e-waste to nie mit

Co roku na świecie produkujemy 53 miliony ton elektrośmieci. To tak, jakby każdy mieszkaniec Ziemi wyrzucał co roku 7 kilogramów elektroniki. Główne winowajcy:

  1. Planowane postarzanie produktów
  2. Celowe utrudnianie napraw
  3. Kult nowości (bo przecież musisz mieć najnowsze AirPodsy, prawda?)

Ironia? Większość firm chwali się teraz swoją „ekologiczną transformacją”. Apple pisze o neutralności węglowej, jednocześnie sprzedając ładowarki w osobnych pudełkach „dla dobra planety”. Świetny żart, panie Cook.

Jak przetrwać w świecie nie-naprawialności?

Dopóki korporacje nie zmienią podejścia (czytaj: dopóki nie zmuszą ich do tego kary finansowe), pozostaje nam kilka strategii:

1. Kupuj mądrze

Sprawdzaj ratingi naprawialności (iFixit to twój przyjaciel). Czasem lepiej zapłacić więcej za produkt, który posłuży dłużej.

2. Naprawiaj nielegalnie

W sieci znajdziesz poradniki do wszystkiego – od wymiany baterii po naprawę płyty głównej. Tylko nie mów nikomu, że ci to podpowiedziałem.

3. Buntuj się

Podpisuj petycje, wspieraj organizacje walczące o prawo do naprawy. Może kiedyś nas usłyszą.

Przyszłość: utopia czy dystopia?

Scenariusze na przyszłość:

  • Optymistyczny: Regulacje zmuszą producentów do projektowania trwałych produktów, a my wszyscy będziemy żyć długo i szczęśliwie
  • Realistyczny: Będziemy płacić abonament za „prawo” do naprawy własnych urządzeń
  • Pesymistyczny: Każda próba otwarcia obudowy będzie uruchamiać alarm i wysyłać drony z ochroną Apple

Jak będzie naprawdę? Prawdopodobnie gdzieś pomiędzy realistycznym a pesymistycznym scenariuszem. Ale dopóki są firmy jak Framework i aktywiści walczący o prawo do naprawy, mam nadzieję, że nie wszystko jeszcze stracone.

Kończąc ten manifest – następnym razem, gdy twój smartfon się zepsuje, zamiast biec do sklepu po nowy, spróbuj go naprawić. Nawet jeśli skończy się to katastrofą, przynajmniej dasz korporacjom powód do zmartwienia. A to już coś.