krótkoterminowe myślenie o produktach

krótkoterminowe myślenie o produktach

Krótkoterminowe myślenie o produktach – czyli jak korporacje hodują elektrośmieci

Odpowiedź na pytanie „dlaczego większość współczesnych produktów psuje się po gwarancji” jest prosta: bo tak zostały zaprojektowane. Krótkoterminowe myślenie o produktach to nie przypadek, a biznesowy plan, w którym klient płaci dwa razy – najpierw za zakup, potem za wymianę. I o ile w teorii brzmi to jak spisek szalonych inżynierów, w praktyce jest po prostu… rachunkiem ekonomicznym.

Planowane postarzanie – nie taka teoria spiskowa, jak ją malują

Pamiętacie żarówki, które świeciły 100 lat? Albo lodówki przekazywane w testamencie? Dzisiejsze urządzenia mają żywotność porównywalną z owocami w supermarkecie – i to nie przez przypadek. Producenci doskonale wiedzą, że:

krótkoterminowe myślenie o produktach

  • Urządzenie działające 10 lat to 9 straconych okazji na kolejny zakup
  • Naprawialność to wróg zysków kwartalnych
  • Klient przyzwyczajony do wymiany co 2 lata to klient idealny

Najśmieszniejsze (albo raczej najsmutniejsze) jest to, że wcale nie musimy szukać tajnych dokumentów korporacyjnych. Wystarczy przeanalizować:

Produkt Średnia żywotność w 1970 Średnia żywotność w 2023
Smartfon 2-3 lata
Lodówka 20-25 lat 7-10 lat
Pralka 15-20 lat 5-8 lat

Inżynierowie vs. Finansiści – nierówna walka

W idealnym świecie produkty projektowaliby inżynierowie. W naszym – robią to analitycy finansowi. I podczas gdy pierwsza grupa myśli o:

  • Wytrzymałości materiałów
  • Modularności konstrukcji
  • Długoterminowej niezawodności

…drudzy mają tylko jedno pytanie: „Jak obniżyć koszt produkcji o 3%, żebyśmy mogli pokazać wzrost marży w tym kwartale?”

Przykłady „genialnych” rozwiązań

Nie trzeba daleko szukać przykładów:

  • Smartfony z wlutowanymi bateriami – bo przecież każdy lubi wymieniać całe urządzenie zamiast jednego modułu
  • Lodówki z wymyślnymi panelami dotykowymi – które psują się jako pierwsze, unieruchamiając całe urządzenie
  • Drukarki blokujące się po liczbie stron – technologiczny odpowiednik „umierania na stojąco”

Ekologia? Tylko w reklamach

Najbardziej ironiczne w tym całym cyrku jest to, że ci sami producenci, którzy na każdym kroku chwalą się swoją „zrównoważoną działalnością”, projektują urządzenia:

  • Nienaprawialne
  • Z klejonymi zamiast śrubowanych obudów
  • Z brakującymi schematami serwisowymi
  • Z celowo utrudnionym dostępem do części zamiennych

I tak oto w imię „zielonej transformacji” produkujemy więcej elektrośmieci niż kiedykolwiek w historii. Brawo my.

Prawo próbuje nadążyć (i przegrywa)

Unia Europejska ostatnio próbuje walczyć z tym trendem poprzez:

  • Wymóg dostępności części zamiennych
  • Zakaz wlutowywania baterii w smartfonach
  • Wydłużone okresy gwarancyjne

Ale jak to zwykle bywa z regulacjami – producenci znajdują kreatywne sposoby obejścia. Na przykład:

  • Części zamienne są dostępne… tylko dla autoryzowanych serwisów
  • Bateria jest wymienna, ale wymaga specjalnych narzędzi niedostępnych dla konsumentów
  • Gwarancja obejmuje naprawę, ale koszt przesyłki przekracza wartość urządzenia

Co możesz zrobić jako konsument?

Nie jesteśmy całkiem bezbronni. Oto kilka sposobów na walkę z krótkoterminowym myśleniem producentów:

  1. Głosuj portfelem – wybieraj marki z reputacją za trwałość (np. Fairphone w smartfonach)
  2. Naprawiaj zamiast wymieniać
  3. Wspieraj inicjatywy „right to repair”
  4. Kupuj używane i odnawiane sprzęty
  5. Oceniaj produkty pod kątem trwałości, nie tylko funkcji

Przyszłość: ponura czy pełna nadziei?

Z jednej strony – presja na coraz krótsze cykle produktowe rośnie. Z drugiej – świadomość konsumentów też. Być może za kilka lat „trwałość” znów stanie się cechą wartą premiowania, a nie ukrywania. Ale póki co… no cóż, miejmy nadzieję, że twoja nowa pralka przynajmniej przeżyje okres karencji.

A na koniec mała refleksja: może to nie produkty stały się gorsze. Może po prostu zaczęliśmy traktować je jako tymczasowe, jednorazowe przedmioty. I w tym tkwi sedno problemu.