konsumpcjonizm technologiczny

konsumpcjonizm technologiczny

Konsumpcjonizm technologiczny – czyli jak kupujemy przyszłość, której nie potrzebujemy

Konsumpcjonizm technologiczny to zjawisko polegające na nieustannym kupowaniu nowych gadżetów, urządzeń i usług cyfrowych, często bez realnej potrzeby, pod wpływem mody, marketingu lub zwykłej ludzkiej zachłanności. W świecie, w którym smartfon sprzed dwóch lat uznawany jest za „przestarzały”, a kolejne generacje konsol do gier wypuszczane są w tempie szybszym niż nasze zdolności finansowe, stajemy się uczestnikami wyścigu, w którym jedyną nagrodą jest… kolejny produkt do kupienia.

Nowy, nowszy, najnowszy – błędne koło technologicznej zachłanności

Producenci doskonale wiedzą, jak grać na naszych słabościach. Co roku, z niemal zegarmistrzowską precyzją, wypuszczają na rynek „rewolucyjne” modele swoich flagowych produktów. Rewolucja? Częściej kosmetyczna zmiana koloru obudowy lub dodanie jednej funkcji, której i tak nigdy nie użyjesz. A jednak kolejki przed sklepami Apple w dniu premiery nowego iPhone’a to już niemal tradycja, jak święta Bożego Narodzenia – tylko że zamiast prezentów, dostajemy raty kredytu.

konsumpcjonizm technologiczny

  • Planowane postarzanie – wiele urządzeń celowo projektowanych jest tak, by po 2-3 latach zaczęły działać wolniej lub przestały otrzymywać aktualizacje
  • Sztuczne różnicowanie – trzy wersje tego samego smartfona, gdzie różnica polega głównie na liczbie megapikseli w aparacie, którego i tak używasz tylko do zdjęć kotów
  • Kult nowości – społeczna presja posiadania najnowszego modelu, nawet jeśli twój obecny działa idealnie

Statystyki, które bolą (portfel)

Produkt Średni czas użytkowania Średni czas do pierwszej wymiany
Smartfon 7-8 lat (życie techniczne) 2-3 lata (faktyczne użytkowanie)
Laptop 5-6 lat 3-4 lata
Telewizor 10+ lat 5-7 lat

Ekologia? Tak, ale tylko w reklamach

Paradoksalnie, w czasach gdy każda firma technologiczna prześciga się w deklaracjach ekologicznych, konsumpcjonizm technologiczny generuje coraz większe góry elektrośmieci. W 2021 roku na świecie wyprodukowano ich 57,4 miliona ton – to więcej niż waży Wielki Mur Chiński. I podczas gdy Apple chwali się, że ich nowe MacBooki są wykonane w 100% z recyklingu, to jakoś nie wspomina, że ich polityka uniemożliwiająca samodzielną naprawę sprzętu zmusza miliony użytkowników do kupowania nowych urządzeń.

Śmietnik technologiczny w liczbach:

  • Mniej niż 20% elektrośmieci jest poddawanych recyklingowi
  • Wyrzucony sprzęt często trafia do krajów rozwijających się, zatruwając środowisko i zdrowie lokalnych społeczności
  • Produkcja jednego smartfona generuje około 85 kg emisji CO2

Jak nie dać się zwariować? Kilka porad dla świadomego konsumenta

Nie proponuję tu powrotu do epoki kamienia łupanego i wyrzeczenia się wszystkich zdobyczy techniki. Chodzi o bardziej świadome podejście do zakupów technologicznych. Oto kilka sposobów, by nie dać się wciągnąć w wir konsumpcjonizmu:

1. Zastanów się, czy naprawdę potrzebujesz tego upgrade’u

Zadaj sobie pytanie: co konkretnie zyskam, wymieniając swoje obecne urządzenie? Jeśli odpowiedź brzmi „nowszy numer modelu”, to może warto poczekać.

2. Rozważ zakup używany lub odnowiony

Rynek używanej elektroniki rozwija się dynamicznie. Wiele urządzeń można kupić w świetnym stanie, nawet o 50% taniej niż nowe – a często są to modele sprzed zaledwie roku.

3. Naucz się naprawiać (lub znajdź kogoś, kto to potrafi)

Wymiana baterii w smartfonie czy dysku w laptopie często może dać urządzeniu drugie życie. Warto poszukać lokalnych warsztatów lub skorzystać z tutoriali online.

4. Oporęcz się presji społecznej

To, że wszyscy twoi znajomi mają najnowsze zegarki czy słuchawki, nie znaczy że ty też musisz. Prawdziwy styl to świadome wybory, nie ślepe podążanie za tłumem.

Przyszłość: czy jest szansa na zmianę?

Na horyzoncie widać jednak pewne pozytywne zmiany. Rosnący ruch „right to repair” (prawo do naprawy) powoli zmusza producentów do udostępniania części zamiennych i instrukcji napraw. Coraz popularniejsze stają się modele subskrypcyjne, gdzie płacimy za usługę, a nie za hardware. Być może przyszłość należy do ekonomii współdzielenia, gdzie zamiast posiadać, będziemy wynajmować potrzebny sprzęt na określony czas.

Ale najważniejsza zmiana musi zajść w naszych głowach. Zrozumienie, że technologia ma służyć nam, a nie my technologii, to pierwszy krok do uwolnienia się z sideł konsumpcjonizmu. Bo prawdziwa innowacja to nie nowy gadżet, ale nowe sposoby wykorzystania tego, co już mamy.

Kończąc ten wywód, spoglądam na swój trzyletni smartfon. Działa bez zarzutu. Może w tym roku jednak daruję sobie kolejny „must have” sezonu? Chyba że wyjdzie coś naprawdę rewolucyjnego… No dobra, żartowałem. Chyba.