głośniki bluetooth w hulajnodze

głośniki bluetooth w hulajnodze

Odpowiedź na pytanie „po co komu głośniki Bluetooth w hulajnodze?” jest prosta: po to, żeby wszyscy w promieniu 50 metrów wiedzieli, że właśnie przejechał ktoś, kto uważa, że jego playlisty są tak dobre, że muszą być usłyszane przez przypadkowych przechodniów. Ale jeśli odłożyć na bok ironię (choć tylko na chwilę), to okazuje się, że ten „feature” ma więcej zastosowań, niż mogłoby się wydawać – od nawigacji głosowej po… no właśnie, co jeszcze? Sprawdźmy.

Hulajnoga z głośnikami – moda czy funkcjonalność?

Producenci elektrycznych hulajnóg od lat próbują przekonać nas, że ich produkty potrzebują coraz więcej „smart” funkcji. Ekrany dotykowe, aplikacje, systemy antykradzieżowe, a teraz – głośniki. Czy to tylko chwyt marketingowy, czy faktycznie przydatny dodatek?

głośniki bluetooth w hulajnodze

  • Argument za: Głośnik może służyć do odtwarzania nawigacji, co jest wygodniejsze niż zerkanie na telefon.
  • Argument przeciw: 90% użytkowników i tak używa go do puszczania muzyki na cały regulator, ku uciesze (czyt.: irytacji) otoczenia.
  • Niespodziewany bonus: Można udawać, że twoja hulajnoga to transformujący się robot z kreskówki. Tryb „autodestrukcji” niestety niedostępny.

Jak działa Bluetooth w hulajnodze? (I dlaczego czasem nie działa)

Technicznie rzecz biorąc, głośniki w hulajnodze działają na tej samej zasadzie co w słuchawkach czy przenośnych kolumnkach. Łączysz się przez Bluetooth, puszczasz muzykę i… teoretycznie gotowe. W praktyce bywa różnie:

Problem Dlaczego się dzieje Jak „naprawić” (czyt.: przeklinać po cichu)
Zrywające się połączenie Wibracje, słaby moduł BT, interferencje Przestań jechać po kocich łbach lub kup lepszy model
Niska jakość dźwięku Bo to jednak nie system Hi-End, tylko plastikowa puszka w hulajnodze Ogranicz oczekiwania albo podłącz słuchawki
Bateria padła po 30 minutach Bo głośnik + silnik = podwójny pobór mocy Zainwestuj w powerbank albo… ciszę

„Ale czy to legalne?” – czyli prawo a muzyka na kółkach

Tu zaczyna się zabawa. W większości krajów nie ma wyraźnego zakazu używania głośników w hulajnogach, ale:

  • W wielu miastach obowiązują przepisy o „zakłócaniu porządku publicznego”. Jeśli twój remix „Despacito” słychać na drugim końcu parku, możesz dostać mandat.
  • W Niemczech i części Skandynawii bywają kary za „rozpraszanie innych uczestników ruchu”.
  • W praktyce – jeśli nie jedziesz jak uczestnik rajdu z głośnością na 100%, nikt cię nie zatrzyma. Ale czy na pewno warto ryzykować spojrzenia pełne pogardy?

TOP 3 najdziwniejsze zastosowania głośnika w hulajnodze (wg. ankiety wśród użytkowników)

  1. „Odtwarzanie odgłosów silnika Ferrari” – bo skoro już oszukujesz, że jesteś kierowcą wyścigowym, to przynajmniej zrób to z klasą.
  2. „Nagrywanie i puszczanie komentarzy typu »Uwaga, dziura!«” – dla tych, którzy chcą być swoim własnym asystentem jazdy.
  3. „Alarm przed pieskami” – dźwięki ultradźwiękowe, które (teoretycznie) odstraszają zwierzęta. Efekty bywają… różne.

Podsumowanie: warto czy nie warto?

Jeśli traktujesz hulajnogę jako środek transportu i nie chcesz być tym gościem, którego wszyscy pamiętają z porannego dojazdu do pracy – głośnik to raczej zbędny bajer. Ale jeśli lubisz technologiczne nowinki i nie przeszkadza ci, że czasem ktoś odwróci się za tobą z wyraźnym grymasem… czemu nie? Tylko pamiętaj:

„Wielka moc wiąże się z wielką odpowiedzialnością” – a w tym przypadku „moc” to decybele, a „odpowiedzialność” to umiejętność wyczucia, kiedy jednak lepiej przełączyć się na słuchawki.