ekonomia współdzielenia

ekonomia współdzielenia

Ekonomia współdzielenia, czyli jak zarobić na cudzym rowerze (i innych rzeczach, których nie chcesz kupować)

Ekonomia współdzielenia (sharing economy) to model gospodarczy, w którym ludzie dzielą się dobrami, usługami lub przestrzenią – często za pośrednictwem platform cyfrowych – zamiast je kupować lub posiadać na wyłączność. Brzmi pięknie i utopijnie? No cóż, w teorii to świetny sposób na oszczędność, ekologię i budowanie społeczności. W praktyce? Częściej przypomina wyścig po to, kto lepiej zarobi na udostępnianiu swojego mieszkania turystom albo czyimś zachciankom.

Od pożyczania sąsiadowi wiertarki do globalnych gigantów

Pamiętacie czasy, gdy pożyczaliście od sąsiada wiertarkę, a w zamian oddawaliście mu słoik domowego ogórka? Ekonomia współdzielenia to w zasadzie to samo, tylko że zamiast ogórka płacisz kartą, a zamiast sąsiada masz algorytm, który wycenia twoją starą kanapę na Airbnb.

ekonomia współdzielenia

Jak to się stało, że z prostego pomysłu „pożyczmy sobie rzeczy” wyrosła potężna gałąź gospodarki? Oto kluczowe czynniki:

  • Technologia – platformy internetowe i aplikacje mobilne usunęły bariery zaufania (choć nie do końca)
  • Kryzys 2008 roku – ludzie szukali dodatkowych źródeł dochodu, a korporacje chętnie to wykorzystały
  • Zmiana mentalności – pokolenie millenialsów woli dostęp niż własność (bo i tak ich na nią nie stać)

Giganci sharing economy

Firma Co współdzielą Roczny przychód (szac.)
Airbnb Mieszkania, domy, pokoje 8,4 mld $
Uber Przejazdy samochodowe 31,8 mld $
BlaBlaCar Miejsca w samochodach (długie trasy) 150 mln €

Ciemna strona ekonomii współdzielenia

Oczywiście, że musi być haczyk. Bo gdyby ekonomia współdzielenia była tak różowa, jak przedstawiają ją jej entuzjaści, to już dawno wszyscy bylibyśmy szczęśliwymi współdzielącymi hipisami. Niestety, rzeczywistość jest bardziej… kapitalistyczna.

Główne problemy sharing economy

  • Prekaryzacja pracy – kierowcy Ubera czy dostawcy z Glovo często nie mają żadnych praw pracowniczych
  • Gentryfikacja – Airbnb wypycha lokalnych mieszkańców z centrów miast
  • Pseudo-współdzielenie – wiele firm to zwykłe korporacje w przebraniu „społeczności”
  • Nadmiar śmieci – tanie wypożyczanie hulajnóg elektrycznych kończy się ich stosami na śmietnikach

Najbardziej ironiczne jest to, że ekonomia współdzielenia, która miała być alternatywą dla zachłannego kapitalizmu, stała się jego jeszcze bardziej wyrafinowaną wersją. Zamiast dzielić się z sąsiadem, teraz dzielimy się z anonimową korporacją, która zgarnia 20% prowizji.

Ekonomia współdzielenia 2.0 – czy da się to naprawić?

Nie wszystko jednak stracone. Powstają alternatywne modele, które próbują przywrócić sharing economy jej pierwotny sens. Oto kilka przykładów:

Kooperatywne platformy

Platformy, gdzie użytkownicy są jednocześnie właścicielami, np. Fairbnb (alternatywa dla Airbnb, gdzie część zysków idzie na lokalne projekty).

Lokalne systemy wymiany

Banki czasu, lokalne waluty czy systemy barterowe – często działające poza głównym nurtem ekonomii.

Repair cafés

Miejsca, gdzie ludzie naprawiają rzeczy zamiast je wyrzucać – prawdziwe współdzielenie wiedzy i umiejętności.

Czy ekonomia współdzielenia ma przyszłość?

Z jednej strony – tak, bo w świecie ograniczonych zasobów i zmian klimatycznych dzielenie się ma głęboki sens. Z drugiej strony – nie, jeśli pozostanie tylko przykrywką dla kolejnej formy wyzysku.

Kluczowe pytanie brzmi: czy uda nam się stworzyć model, w którym:

  • Prawdziwie dzielimy zasoby, a nie tylko je komercjalizujemy
  • Wszyscy uczestnicy (nie tylko właściciele platform) czerpią korzyści
  • System jest zrównoważony ekologicznie i społecznie

Jak zwykle w takich przypadkach – rozwiązanie leży gdzieś pośrodku. Może warto czasem pożyczyć wiertarkę od sąsiada, nawet jeśli nie mamy mu co dać w zamian oprócz uśmiechu? W końcu ekonomia współdzielenia powinna być przede wszystkim o ludziach, a nie o algorytmach liczących zyski.